Author

Topic: Czy pełna decentralizacja jest konieczna i niezbędna? (Read 237 times)

hero member
Activity: 1246
Merit: 708
To ja pozwolę sobie rozszerzyć temat, trafiłem na artykuł przedstawiający dość oryginalny (jak na podzielany przez większość osób z tego forum i naszej branży kryptowalut w ogóle ), krytyczny punkt widzenia:
 https://blog.smartdec.net/you-do-not-need-blockchain-eight-popular-use-cases-and-why-they-do-not-work-f2ecc6cc2129

Ja jako zwolennik jak najszerszego poszerzania horyzontów staram się, w miarę możliwości, zapoznawać też z takimi "heretyckimi" treściami Wink
Mam nadzieję, że uda się nam stworzyć tutaj konstruktywną debatę - choć ja osobiście aktualnie bardziej skupiam się na tradingu niż analizie rynku to jednak nie przekreślam całkowicie żadnego scenariusza (w tym świetlanej przyszłości dla niektórych projektów kryptowalutowych)
member
Activity: 963
Merit: 57
Pomysł decentralizacji wydaję się być ciekawy ze względu na jego niezależność i teoretyczny brak pośredników. Jednakże, decentralizacja posiada także wiele minusów, chyba najbardziej zauważalnym jest oszustwo. Według artykułu na Cointelegraph aż 80& ICO to oszustwa mające na celu tylko wyłudzenie pieniędzy, nie wspominając o oszustach którzy grasują na rożnych portalach społecznościowych oferując olbrzymie zwroty z inwestycji. Moim zdaniem najlepszym zastosowaniem decentralizacji jest zbiór danych np. w szpitalach lub bankach. Osobiście wydaję mi się, że Satoshi nie byłby zadowolony z takiego obrotu sprawy Wink
hero member
Activity: 1246
Merit: 708
Pozwolę sobie podbić, poprzeć po raz kolejny (popchnąć/przyspieszyć/zmobilizować?Tongue) utworzenie /oddzielenie działu ANN od dyskusyjnego  no i artykuł zapisuje sobie do obowiązkowego przeczytania ;-)
hero member
Activity: 714
Merit: 611

Wpadłem na subforum altów po dłuższym czasie między innymi żeby odnaleźć ten wątek...
Kiedy pierwszy raz go czytałem miałem bardzo mało sMeritów i strasznie szkoda mi było je rozdawać ;-(
Wracając dzisiaj mam ich więcej i z przyjemnością nagrodzę OPa kilkoma...

Już wcześniej pisałem (nawet dzisiaj w jednym poscie na tym subforum), warto oddzielić takie wątki od ANNów i BOUNTYów bo naprawdę szkoda żeby się marnowały....


hero member
Activity: 714
Merit: 611
W końcu "spotykam" jednego z głównych konkurentów na "rynku tłumaczeń" ;-)

Bardzo fajny artykuł - bo nazwanie go postem to zdecydowanie za mało. Jestem wprawdzie wciąż "świeżakiem" na rynku krypto ale chętnie napiszę parę słów od siebie....

...
Jaki jest powód takiego obrotu zdarzeń, można zapytać. Powodów jest wiele, w tym m.in. działalność „wielorybów” na giełdach, przepisy państwowe, wakacyjne spowolnienie rynku, przebudzenie świadomości inwestorów odnośnie hype’owego charakteru wielu projektów, oszustwa itp. Należy jednak wyróżnić jeden ważny czynnik, który można uznać za poważnego pretendenta do tytułu głównego źródła niepowodzeń rynku. Jest to brak scentralizowanych rozwiązań. Tak, może to wywołać falę hejtu i oskarżeń, że przecież centralizacja jest sprzeczna z istotą technologii blockchain. Warto jednak najpierw zrozumieć znaczenie centralizacji w kontekście tego artykułu przed rozpoczęciem burzy niepochlebnych komentarzy.
...

Od grudnia byliśmy świadkami klasycznego pompowania bańki jak setki lat temu w Holandii na tulipanach czy bańka internetowa wśród spółek giełdowych na początku XXI wieku - sam pamiętam jak kupiłem akcje producenta butów tylko dlatego że zadeklarował się że wchodzi w internet ;-).
Zrobiło się już za szybko, za głośno i nie mogło skończyć się inaczej... Oczywiście sam po ciuchu liczyłem że jeśli rynek spadnie to tylko trochę a nie do tych poziomów ale najwidoczniej to było potrzebne... rynek musiał się oczyścić... Osobiście nie winiłbym za ten stan ICO i związanych z nimi scamów oszustw pewnie miały swój wpływ ale nie wydaje mi się żeby był on kluczowy... Uważam, że ich pozycja w stosunku do największych krypto była nadal za niska żeby mogły powalić cały krypto rynek. Oczywiście projekty ICO pompowały wartość i popyt na Ethereum ale ja pozostanę zwolennikiem bardziej spiskowej teorii w której konieczność naturalnego oczyszczenia rynku była wspomagana przez "grubasów z Wall street" którzy wprowadzając kontrakty future przewrócili pierwszy klocek domina...
  
...
To brak w pełni ustrukturyzowanej platformy, zdolnej zaspokajać potrzeby inwestorów w zdecentralizowanej przestrzeni doprowadził do spadku ceny wszystkich altcoinów niekiedy nawet o 99%, ogólnego zmęczenia rynkiem z powodu nawału nieudanych już na wczesnym etapie projektów, oszustw i potrzeby zmian.
...
Nic nie zostało zrobione w celu zapobieżenia takim sytuacjom. W ostatnich latach pojawiały się nieśmiałe próby uporządkowania rynku krypto w postaci projektów z niejasnymi i źle skonstruowanymi modelami finansowymi ubezpieczeń dla projektów ICO, takie jak DeHedge, który jest teraz wątłym cieniem tego, czym miał być. Większość tych projektów po prostu nie powiodła się, ponieważ nie były w stanie zdobyć niezbędnego wsparcia ani stworzyć ram działalności wymaganych do tego, aby stać się poważnymi pretendentami do roli zdecentralizowanych i wzbudzających zaufanie regulatorów na rynku pełnym oszustw.
...
Projekty, niezależnie od charakteru, muszą mieć jakiś plan działania. Jeśli go nie mają, nie zasługują na jakąkolwiek uwagę. Jednak problemem inwestorów jest faktyczne monitorowanie postępów realizacji samego projektu, co jest zadaniem trudnym, dodatkowo biorąc pod uwagę fakt, że wiele zespołów projektowych jest albo niekompetentnych, albo po prostu nie istnieje. Potrzebna jest platforma, która mogłaby pociągnąć projekt do odpowiedzialności za to, co obiecuje. A główny argument, aby wyegzekwować obietnice to przede wszystkim to, po co uruchomili swoje ICO – czyli pieniądze.
...
Blockchain pozwala na określenie odpowiedzialności. Aż dziwne, że nikt jeszcze nie pomyślał o wykorzystaniu tego aspektu technologii do zmuszenia projektów do wykonywania ich określonych wcześniej planów działania. Przyczyn tego absurdu może być wiele, ale faktem jest, że żadna z dużych sieci nie podjęła wysiłków, aby w ten sposób dać inwestorom możliwość odzyskania środków w przypadku, gdy projekt nie przestrzega obietnic. Problem polega też na śledzeniu realizacji celów projektu i przyznania wynikających z tego nagród w postaci uwolnienia zebranych funduszy.
...

Nic nie zostało zrobione - bo każdy mający pojęcie o blockchain śpieszył się żeby zdążyć na swój własny kawałek tortu...
W dalszej części wspominasz o projektach związanych z dobroczynnością - ja też czytałem o kilku - przynajmniej w teorii obiecujących projektach zorientowanych właśnie na monitorowanie ICO które mogłyby zapewnić zwiększenie bezpieczeństwa dla inwestorów przy jednoczesnym zachowaniu zdecentralizowanego charakteru rozwiązań. Platformy do przeprowadzania ICO zabezpieczone transakcjami escrow "dozujące" środki zebrane w trakcie ICO, które uniemożliwiają emitentowi tokenów zawinięcie się z całą kasą i "pilnujące" realizacji założeń projektu, które umożliwiają wypłatę kolejnych rat dopiero po realizacji poszczególnych etapów a w przypadku konieczności zmiany planów czy mapy drogowej umożliwiające głosowanie inwestorów w temacie przyjęcia poważnych zmian w projekcie lub ich rezygnacji, która umożliwi bezpieczne wycofanie chociaż części środków.


...
Niezwykle ryzykowne jest inwestowanie znacznych kwot w projekty, zanim stworzą one zrównoważony model biznesowy i skalowalną ekonomię tokena. W tradycyjnym modelu biznesowym sytuacja, gdzie projekt przyciąga 40 milionów USD i nie ma sprawdzonego modelu biznesowego byłaby całkowicie absurdalna.

To fakt ten rynek jest (był?) jedynym w którym masz szanse zebrać kilka/naście/dziesiąt milionów USD mając w dłoni tylko kolorowy kawałek papieru mający WP w tytule i zatrudniając tłum botów udających ludzi, którzy zaleją media społecznościowe twoimi reklamami.

...
Jedynym możliwym sposobem zarabiania na ICO jest obecnie znalezienie projektu, który odniesie sukces. Nie jest to proste zadanie. Żaden analityk nie jest w stanie spojrzeć w szklaną kulę i przepowiedzieć przyszłość, a nic, co aktualnie jest dostępne na rynku, nie chroni inwestorów przed biernym patrzeniem, jak ich pieczołowicie wyselekcjonowane projekty upadają lub ich twórcy po prostu znikają w promieniach zachodzącego słońca wraz z pieniędzmi. Nawet najwybitniejsi inwestorzy venture capital i ICO trafiają średnio 1 na 10 projektów. Inwestorzy nieprofesjonalni ryzykują jeszcze bardziej, ponieważ po prostu nie mają takich umiejętności głębokiej analizy projektów.
...

Tutaj pozwolę sobie na jedyną krytykę - ten akapit zdecydowanie nie trzyma wysokiego poziomu całego artykułu.
Ja poszedłbym zdecydowanie dalej według mnie w znacznie więcej niż 90% projektów nie ma w ogóle czego analizować - to same pomysły w które można wejść opierając się jedynie na zaufaniu do osób je firmujących ewentualnie ich wcześniejszych dokonaniach. Ile projektów przedstawia działające technologie lub prototypy? Niewielki odsetek...

Jasne, mamy Ethereum, ale co ono robi dla regulacji niezliczonych projektów na nim opartych? Absolutnie nic, ponieważ nie ma możliwości. To samo dotyczy sieci Bitcoina, NEO, Waves i całej reszty „topu”. Algorytmy Proof of Work czy Proof of Stake są w tym kontekście nieistotne, a wręcz przynoszą efekt przeciwny, ponieważ węzły są nastawione na pracę dla własnych zysków - bez znaczenia kogo obsługują.

Ethereum nie będzie zajmować się nadzorem nad innymi projektami - ono jest dla nich nośnikiem i to (przynajmniej na tą chwilę) mu wystarczy. Powiem więcej - im więcej projektów na nim jedzie tym lepiej bo generują one popyt na Ether a co za tym idzie będą dalej pompować jego wzrost.

...
Rynek wymaga zdecentralizowanej centralizacji opartej o zasady odpowiedzialności za złożone obietnice i mechanizmy ułatwiające zaufanie, które monitorowałyby wykorzystanie środków i umożliwiały ich zwrot w przypadku niepowodzenia.
...
Czy takie rozwiązania to zaprzeczenie idei, której przewodzi Satoshi Nakamoto?

Zdecentralizowana centralizacja - odlotowe hasło ;-)

Myślę że podstawowym założeniem idei krypto jest brak centralnego organu regulującego i decydującego. Wspólna platforma o której tutaj mówimy, przynajmniej tak jak ja ją rozumiem pełnić będzie funkcję stosunkowo ogólnego regulatora/bezpiecznika oraz nośnika dla ICO natomiast nie będzie skupiać centralnie "władzy". Jeżeli element władzy/decydowania pozostawimy zdecentralizowany - np. tak jak wspominałem podejmowanie decyzji np. o zaprzestaniu finansowania projektu, konieczność uzyskania zgody na poważne/kluczowe zmiany w założeniach projektu pozostawimy w rękach inwestorów a właściwie w ich głosach nie widzę tutaj zagrożeń....

P.S.
Myślę że powinieneś przenieść ten artykuł do głównego lokalnego forum, bo tutaj zginie pod masą wątków ANN

Edit:
Dopiero teraz zwróciłem uwagę na Twoją sygnaturę  i zacząłem się zastanawiać czy artykuł powstał "z potrzeby chwili" czy w ramach kampanii bounty?

copper member
Activity: 756
Merit: 51
W poszukiwaniu schronienia

Obecny stan rynku krypto określić można w dwóch słowach: "Do bani!". To prawda, rynek krypto jest w opłakanym stanie, kursy głównych kryptowalut lecą na dno przy akompaniamencie rozżalonych inwestorów, hodlerów i innych kryptoentuzjastów. Jednakże widać światełko w tym naznaczonym cyklami rynkowymi tunelu i zapowiada ono znacznie więcej niż to, co widzieliśmy dotychczas, w czasach największego rozkwitu rynku w ubiegłym roku - o ile ta alternatywa zostanie przyjęta.

Jaki jest powód takiego obrotu zdarzeń, można zapytać. Powodów jest wiele, w tym m.in. działalność „wielorybów” na giełdach, przepisy państwowe, wakacyjne spowolnienie rynku, przebudzenie świadomości inwestorów odnośnie hype’owego charakteru wielu projektów, oszustwa itp. Należy jednak wyróżnić jeden ważny czynnik, który można uznać za poważnego pretendenta do tytułu głównego źródła niepowodzeń rynku. Jest to brak scentralizowanych rozwiązań. Tak, może to wywołać falę hejtu i oskarżeń, że przecież centralizacja jest sprzeczna z istotą technologii blockchain. Warto jednak najpierw zrozumieć znaczenie centralizacji w kontekście tego artykułu przed rozpoczęciem burzy niepochlebnych komentarzy.

Na rynku krypto brakuje ujednoliconych, wzbudzających zaufanie i w pełni zdecentralizowanych platform i rozwiązań podobnych do tych scentralizowanych, które to zaskarbiły sobie niezbędne zaufanie inwestorów w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Czy jest to Nasdaq, Wall Street czy jakakolwiek inna platforma funduszy giełdowych, ich scentralizowana, wzbudzająca zaufanie, uregulowana natura przyciągnęła miliony inwestorów i zapewniła zgodne z prawem, kontrolowane, dostosowane do potrzeb i znormalizowane podejście do infrastruktury klasycznego systemu gospodarczego i finansowego, na którym opiera się dzisiejszy świat. Właśnie tu pojawia się potrzeba i bardzo realna wizja alternatyw.


Braki tu i tam

To brak w pełni ustrukturyzowanej platformy, zdolnej zaspokajać potrzeby inwestorów w zdecentralizowanej przestrzeni doprowadził do spadku ceny wszystkich altcoinów niekiedy nawet o 99%, ogólnego zmęczenia rynkiem z powodu nawału nieudanych już na wczesnym etapie projektów, oszustw i potrzeby zmian. Według statystyk, w 2017 r. blisko 6 miliardów dolarów zostało zainwestowane w projekty, które albo zawiodły i są dostępne na giełdach po cenach znacznie niższych niż ich cena ICO, albo po prostu okazały się oszustwami - scamami.

Nic nie zostało zrobione w celu zapobieżenia takim sytuacjom. W ostatnich latach pojawiały się nieśmiałe próby uporządkowania rynku krypto w postaci projektów z niejasnymi i źle skonstruowanymi modelami finansowymi ubezpieczeń dla projektów ICO, takie jak DeHedge, który jest teraz wątłym cieniem tego, czym miał być. Większość tych projektów po prostu nie powiodła się, ponieważ nie były w stanie zdobyć niezbędnego wsparcia ani stworzyć ram działalności wymaganych do tego, aby stać się poważnymi pretendentami do roli zdecentralizowanych i wzbudzających zaufanie regulatorów na rynku pełnym oszustw.


A miało być tak pięknie…

Koncepcja ICO była ogromną innowacją, umożliwiającą wielu projektom znalezienie funduszy niezbędnych do ich rozwoju. To także narodziny nowej okazji dla oszustów, którzy – gdyby sprawa odbywała się w tradycyjnych bankach – skończyliby nieuchronnie w więzieniach. Prawdą jest, że było kilka projektów, które wygenerowały 100-krotne lub nawet 1000-krotne zwroty, ale było ich względnie niewiele. Poza tym te czasy już dawno minęły, a koncepcja ICO ewoluowała, a raczej przekształciła się w przerażający twór, który już nie przyciąga inwestorów, ale odstrasza ich swoją niestabilnością, brakiem bezpieczeństwa i niepewnością.

Niezwykle ryzykowne jest inwestowanie znacznych kwot w projekty, zanim stworzą one zrównoważony model biznesowy i skalowalną ekonomię tokena. W tradycyjnym modelu biznesowym sytuacja, gdzie projekt przyciąga 40 milionów USD i nie ma sprawdzonego modelu biznesowego byłaby całkowicie absurdalna. Tu pojawia się idea zdecentralizowanego, ale jednocześnie scentralizowanego, kontrolowalnego i przewidywalnego ekosystemu.

Jedynym możliwym sposobem zarabiania na ICO jest obecnie znalezienie projektu, który odniesie sukces. Nie jest to proste zadanie. Żaden analityk nie jest w stanie spojrzeć w szklaną kulę i przepowiedzieć przyszłość, a nic, co aktualnie jest dostępne na rynku, nie chroni inwestorów przed biernym patrzeniem, jak ich pieczołowicie wyselekcjonowane projekty upadają lub ich twórcy po prostu znikają w promieniach zachodzącego słońca wraz z pieniędzmi. Nawet najwybitniejsi inwestorzy venture capital i ICO trafiają średnio 1 na 10 projektów. Inwestorzy nieprofesjonalni ryzykują jeszcze bardziej, ponieważ po prostu nie mają takich umiejętności głębokiej analizy projektów.

Tylko nowe technologiczne podejście do stworzenia sprzyjającego zaufaniu ekosystemu i zmiana samego modelu prowadzenia ICO mogą pomóc w poprawie aktualnej sytuacji.


Co powinniśmy zrobić?

Ideałem byłaby platforma, która regulowałaby projekty ICO obecne na rynku. Może to zabrzmieć jak fantazja, niektórzy mogą powiedzieć, że mamy przecież do tego rządy, ale spójrzmy prawdzie w oczy, rządy są powolne i przez lata umykało im już zbyt wiele. Ktoś pamięta TheDAO?

Jasne, mamy Ethereum, ale co ono robi dla regulacji niezliczonych projektów na nim opartych? Absolutnie nic, ponieważ nie ma możliwości. To samo dotyczy sieci Bitcoina, NEO, Waves i całej reszty „topu”. Algorytmy Proof of Work czy Proof of Stake są w tym kontekście nieistotne, a wręcz przynoszą efekt przeciwny, ponieważ węzły są nastawione na pracę dla własnych zysków - bez znaczenia kogo obsługują.

Projekty, niezależnie od charakteru, muszą mieć jakiś plan działania. Jeśli go nie mają, nie zasługują na jakąkolwiek uwagę. Jednak problemem inwestorów jest faktyczne monitorowanie postępów realizacji samego projektu, co jest zadaniem trudnym, dodatkowo biorąc pod uwagę fakt, że wiele zespołów projektowych jest albo niekompetentnych, albo po prostu nie istnieje. Potrzebna jest platforma, która mogłaby pociągnąć projekt do odpowiedzialności za to, co obiecuje. A główny argument, aby wyegzekwować obietnice to przede wszystkim to, po co uruchomili swoje ICO – czyli pieniądze.


Podążaj za białym kró… pieniędzmi

Pieniądze to istota rynku kryptowalut i jedyny sposób zapewnienia, że nie zostaną one roztrwonione czy skradzione, a raczej wykorzystane na realizację określonych celów projektu, to poleganie na samej technologii blockchain.

Blockchain pozwala na określenie odpowiedzialności. Aż dziwne, że nikt jeszcze nie pomyślał o wykorzystaniu tego aspektu technologii do zmuszenia projektów do wykonywania ich określonych wcześniej planów działania. Przyczyn tego absurdu może być wiele, ale faktem jest, że żadna z dużych sieci nie podjęła wysiłków, aby w ten sposób dać inwestorom możliwość odzyskania środków w przypadku, gdy projekt nie przestrzega obietnic. Problem polega też na śledzeniu realizacji celów projektu i przyznania wynikających z tego nagród w postaci uwolnienia zebranych funduszy.


Czy to możliwe?

Czy śledzenie realizacji projektu jest naprawdę dużym wyzwaniem, gdy mamy do dyspozycji tak potężne narzędzie jak blockchain? Najwyraźniej nie, skoro rozwiązanie pochodzi z branży, która cierpi z powodu nadużywania funduszy nie mniej niż rynek kryptowalut.

Dobroczynność może być pojęciem związanym z pomocą i kochaniem bliźnich w sensie cnót kardynalnych. Ale w prawdziwym świecie w dobroczynności chodzi o pieniądze. Pieniądze, które są niewłaściwie wykorzystywane. Często środki przekazywane w ramach darowizn na rzecz organizacji charytatywnych są tak samo użyteczne dla potrzebujących, jak „lajki” na Facebooku. Rynek charytatywny traci co drugą złotówkę na wszelkiego rodzaju oszustwa, koszty administracyjne oraz inne przeszkody.
I to właśnie w tym miejscu następuje wyjątkowa fuzja dobroczynności i technologii blockchain, aby pomóc rozwijającemu się rynkowi krypto i jego uczestnikom w formie blockchainowych projektów dobroczynnych W12. Istota polega na tworzeniu organizacji DAO różnego typu o celach, konkretnym planie i głównych etapach realizacji. Fundusze są zdobywane przez zespół i twórców tylko w celu realizacji określonych wcześniej celów, prowadzących do stworzenia produktu i skalowalnej ekonomii tokena. Jeśli cele nie zostaną osiągnięte, nabywcy tokenów mogą odzyskać niewykorzystaną część swoich funduszy. Wydaje się, że to rozwiązanie znacznie zmniejsza ryzyko, poprawia przejrzystość, chroni przed oszustwami i eliminuje potrzebę zaufania do projektu w kwestii wdrażania planu działania, ponieważ sama platforma monitoruje zarówno etap implementacji, jak i następcze przekazanie części funduszy.

Co więcej, jeśli dobroczynność jest Twoją działką i chcesz mieć pewność, że Twoje pieniądze są rzeczywiście wykorzystywane do robienia czegoś dobrego, W12 jest rozwiązaniem dla Ciebie. Projekt został początkowo zaprojektowany jako platforma charytatywna, która przekształciła się w infrastrukturę do monitorowania realizacji wszelkich chętnych projektów. Tysiące sierocińców, szkół i innych ważnych społecznie projektów przyniosłoby korzyści ludzkości, gdyby fundusze przeznaczone na te cele nie zostały wykorzystane niezgodnie z przeznaczeniem. Korzystając z W12, każdy może śledzić, w jaki sposób wykorzystywane są jego pieniądze przekazane na działalność charytatywną.

Istotne też jest to, że rynek charytatywny jest 44 razy większy niż rynek ICO, w ubiegłym roku jego wartość wyniosła ponad 700 miliardów dolarów, i zgodnie z oficjalnymi danymi ponad połowa tej kwoty nie została przeznaczona na zamierzone cele. Rynek jest całkowicie nieprzejrzysty, ogromne pieniądze przeznaczane są na koszty administracyjne, marketing i tak dalej.

Pierwsza wersja rozwiązania W12 została już opracowana, umowy z projektami są obecnie podpisywane, a początek sprzedaży tokenów na podstawie tego modelu zaplanowano na koniec października. Projekt ma ograniczoną liczbę dających dodatkowe korzyści kont premium (opisane na stronie internetowej projektu), otrzymał również dowody uznania od instytucji zewnętrznych oraz zawarł partnerstwa z ponad 100 innymi projektami, które już się zarejestrowały na platformie. W końcu warto spróbować.


Patrząc w przyszłość

Spójrzmy prawdzie w oczy - rynek ICO, jak znamy, jest martwy, spoczywa na krypto-cmentarzu wraz z setkami martwych coinów. Jedynym sposobem i szansą na zarobienie na nim jest inwestowanie z wykorzystaniem bezpiecznego modelu. Modelu zdecentralizowanej centralizacji, takiego jak ten oferowany przez projekty takie jak W12, który posiada wszystkie techniczne aspekty i uznane systemy umożliwiające samoregulację i konieczność odpowiedzialności za swoje działania (lub ich brak).

Rynek wymaga zdecentralizowanej centralizacji opartej o zasady odpowiedzialności za złożone obietnice i mechanizmy ułatwiające zaufanie, które monitorowałyby wykorzystanie środków i umożliwiały ich zwrot w przypadku niepowodzenia. Jeśli rynek ten ma przetrwać, musi odwrócić się od prowokujących oszustwa mechanizmów szybkiego robienia pieniędzy w stronę ekosystemu działającego dla dobra jego uczestników. A jeśli uczestnicy rynku sięgną po rozwiązania, które oferują gwarancje zwrotu, rynek z pewnością osiągnie nowe szczyty.


Jakie jest Wasze zdanie? Czy takie rozwiązania to zaprzeczenie idei, której przewodzi Satoshi Nakamoto? Czy może niezbędny etap ewolucji rynku? Czy rynek ICO ma jeszcze szansę na odzyskanie zaufania inwestorów?
Jump to: