Na tzw. chłopski rozum to wydaje się, że brak kosztów w PIT powinien działać na korzyść podatnika - jak nie ma kosztów to na pewno nie ma kosztów do skontrolowania i zakwestionowania. ALE, za to jest potencjalnie niezadeklarowane źródło przychodów do namierzenia. Co jest poważniejszym złamaniem prawa, jakieś koszty od czapy czy w ogóle lewe źródło kasy? IMHO to drugie. W którymś z tych krótkich filmików (https://www.youtube.com/@MaciejGrzegorczyk71/videos) ten radca mówił, że doświadczenia jego kancelarii są takie, że większe prawdopodobieństwo kontroli jest właśnie w tym drugim przypadku i lepiej mieć nawet jakieś mikroskopijne koszty w stosunku do zysków niż mieć ich zero.
Ale o jakim "niezadeklarowanym" przychodzie piszsz, jeżeli cały wątek jest o tym że chcesz ten przychód zadeklarować i zapłacić od niego podatek. I co jest "lewego" w takim przychodzie? Chyba trochę pomieszałeś pojęcia.
Jeżeli jeszcze nie sprzedałeś, to zgaduję że zdarzenie podatkowe jeszcze nie nastąpiło, wiec, jak napisał Janusz, na upartego możesz sobie jakieś koszta wygenerować, jeśli uważasz że ci to pomoże.
Teraz głośno myślę: z małego badania jakie kiedyś zrobiłem, wiem że w UK ryzyko audytu finansowego znacząco spada jeżeli rozliczenie roczne jest robione i wysyłane przez profesjonalnego księgowego/biuro rachunkowe (najlepiej takie ktore działa na rynku wiele lat).
Jeżeli w Polsce jest podobnie - może warto skorzystać z takich usług na wszelki wypadek. Mowię o zwykłym wypełnieniu i wysłaniu PITa w twoim imieniu, nie o doradztwie podatkwym. Koszty jednorazowe raczej niewielkie, a jeśli nie pomoże, to raczej nie zaszkodzi.