Postanowiłem założyć ten wątek żeby przedstawić jak naprawdę wyglądają bounty na tym forum. Nie zrozumcie mnie źle – nie twierdzę, że każde Bounty to stracony czas, ale chcę żebyście mięli świadomość, że to wcale nie jest aż tak łatwy (a już zdecydowanie nie pewny) pieniądz, jak może się wydawać czytając pierwszy lepszy wątek Bounty dowolnego projektu.
Kiedy trafisz na wątek Bounty, w którym przeczytasz, że za przetłumaczenie Whitepapera czy za przetwitowanie kilku twitów dostaniesz kilkaset dolarów nie ufaj temu co czytasz bezgranicznie. Nie zrozumcie mnie źle oczywiście jest szansa, że zarobisz na tym Bounty niezłą kasę, ale szansa na to to na pewno nie więcej niż 10% (przynajmniej na dzisiaj czyli marzec 2019).
Od razu zaznaczam, że na naszym forum są osoby, które na Bounty zgarnęły ciężkie tysiące dolarów np. @wwzsocki, ale niestety jest też oprócz mnie jest kilka osób, które poświęciły kilkadziesiąt a nawet kilkaset godzin na pracę za którą nikt nigdy nie zapłacił nawet centa. OK, ich historie będą później ja opowiem teraz o sobie i moich przygodach z tą łatwą kasą, która przyciągnęła tutaj mnie i jestem przekonany że też wielu z was.
Moja historia zaczęła się od airdropów. To chyba najłatwiejsze pieniądze, na jakie możecie trafić. Ja właśnie tak myślałem… Nie długo po tym jak zacząłem się interesować crypto trafiłem gdzieś na info, że niektóre projekty zaczynają się od airdropów. Airdorp – czyli kasa z nieba – wystarczy coś przetwitować, coś zalajkować na fajsie i już dostajesz coiny o wartości kilku dolarów. Na pierwszy rzut oka darmowa kasa praktycznie za nic… wystarczy tyko chwilę poczekać (bounty i airdropy mają to do siebie, że kasy – a dokładnie coinów nie dostajesz od razu tylko po jakimś czasie czyli kilku tygodniach a częściej miesiącach).
No właśnie w tym miejscu jest czas na moją historię.
Tak jak mówiłem zacząłem od airdropów. Airdropy były proste – prawie za nic można wyciągnąć kilka dolarów. Czytając te wszystkie informacje przez kilka tygodni szukałem nowych airdropów i wchodziłem we wszystko bezkrytycznie. Ale trochę później natrafiłem na informację o bounty z których można (przynajmniej czytając wątki) wyciągnąć 10 albo 100 razy więcej kasy. Super!!! Czego chcieć więcej? Nic tylko brać i czekać na deszcz kasy…
Bardzo ważny tutaj jest czas, w którym ja wkroczyłem w świat bounty – marzec/kwiecień 2018 czyli czas tuż po gigantycznej pompie na crypto – bitcoin niedawno osiągnął blisko 20k dolarów a Coinmarketcap przekroczył 1.000.000.000.000 dolarów (strasznie dużo zer – to chyba bilion). Jako że nigdy nie byłem fanem fejsbooka ani twittera postanowiłem wejść w tłumaczenia, praca zdecydowanie trudniejsza i wymagająca poświęcenia dziesiątki razy więcej czasu, ale kasa teoretyczna kasa też dużo lepsza. Przynajmniej w teorii (i niestety tylko w teorii).
Początek był ciężki, bo ponieważ nie miałem doświadczenia (portfolio) miałem też trudności ze znalezieniem zleceniodawców, jednak po kilku dniach szukania znalazłem gościa, który dał mi szansę i mimo braku portfolio zlecił mi tłumaczenie wątku ANN. Później już było prościej i powoli zdobyłem doświadczenie, dzięki któremu udało mi się łatwiej zdobywać kolejne zlecenia na tłumaczenia wątków ANN, Bounty, WP, tekstów stron internetowych i całej reszty. W ciągu pół roku (może trochę więcej) wziąłem udział w kilkunastu kampaniach.
Ok to tyle wprowadzenia a teraz przejdźmy do podsumowania, czyli czy warto było.
Tak jak pisałem zacząłem od airdropów – zgodnie z zapewnieniami – mega łatwa kasa – wystarczy jeden tweet jeden like na fejsie i koniecznie dołączenie do grupy na Telegramie i już leci parę dolarów – SUPER!!! W dwa – trzy tygodnie zarobię kilkaset dolarów – wchodzę w to!!! Tak jak pomyślałem – tak zrobiłem w kilkanaście dni wszedłem chyba w 50-60 kampanii. Po tym czasie okazało się, że mój facebook wygląda jak śmietnik (na szczęście nie korzystałem z osobistego konta tylko założyłem do tego celu oddzielne) a na telegramie mam już taki burdel, że sprzątanie go (polegające tylko na wyrzucaniu starych grup) zajęło mi ostatnio kilkadziesiąt minut o twitterze nie wspominam bo akurat z tego medium praktycznie nie korzystam, poza tym tam sprztąć nie trzeba (również konto specjalnie dla celów airdrop/bounty).
Dzisiaj po blisko roku od rozpoczęcia tej aktywności sprawdziłem ile naprawdę zarobiłem na tych airdropach. Z 60 projektów cokolwiek dostałem z 15 (pozostałem nie dotrwały do zakończenia ICO , zbankrutowały lub po prostu olały airdopowiczów – szczerze mówiąc nawet tego nie sprawdzałem. Ok 15 różnych tokenów z airdropa – czas na ich wartość (przypominam, że każdy airdop – zgodnie z obietnicami miał być warty kilka – kilkanaście dolarów): niestety jest trochę gorzej niż w założeniach, gdyż z 15 w ogóle wartość ma tylko 8 z czego najtańszy airdop ma wartość 1 centa natomiast najdroższy to całe 45 centów – w sumie wszystkie tokeny uzbierane z airdopów mają dzisiaj wartość 1 dolara i 3 centów (jest to wartość teoretyczna, gdyż kiedy bym chciał je sprzedać musiałbym dopłacić koszty sprzedaży/wypłaty więc jest duża szansa że sprzedając je zakończyłbym na minusie ;(.
Ok airdropy mamy z głowy – teraz czas na bounty. W sumie przez 6-7 miesięcy uczestniczyłem w 17 bounty tłumacząc wątki ANN, Bounty, Whitepapery i strony internetowe (dla zainteresowanych lista
tutaj). 7 z tych projektów nie dotrwała nawet do początku (czasem końca) ICO – więc te kilkadziesiąt (a może kilkaset) godzin poszło totalnie w gwizdek. Kolejne 7 do dzisiaj nadal nie trafiły jeszcze na giełdy, a tak naprawdę nie wiadomo wcale czy dotrą do tego etapu, co więcej moment przekazania tokenów jest przesuwany w czasie i wcale nie jestem pewny, czy kiedykolwiek nastąpi (nie mówiąc o tym czy będą miały jakąkolwiek wartość).
W tym miejscu chcę wszystkich ostrzec, że tłumaczenie wcale nie jest takie proste jak by się to mogło wydawać… „Znam trochę angielski więc przetłumaczyć na polski to przecież banalne, poza tym są elektroniczne tłumacze.” - tak myśli większość z nas… Ważne żebyście wiedzieli, że tłumaczenie to tylko jedna część pracy a tzw elektroniczne tłumacze często wypluwają takie teksty, że nawet profesor polonistyki nie zrozumie co autor miał na myśli
. Dodatkowo, po samym tłumaczeniu np. Whitepapera trzeba poświecić kolejne godziny na formatowanie tekstu – niestety przeważnie WP są w pdf-ach co powoduje, że sformatowanie ich do formatu edytora tekstu a następnie zastąpienie polskim tekstem, tak aby wyglądały sensownie była cholernie czasochłonne. Wątki ANN wydające się banalnymi do przetłumaczenia w większości okazują się zestawami jpg-ów co oznacza że trzeba poświęcić godziny w programie graficznym, żeby tylko podmienić kilka tekstów angielskich na polskie, a przy okazji często okazuje się że nie masz zainstalowanych odpowiednich czcionek które musisz rozpoznać i znaleźć, musisz podmieniać tła i wiele innych problemów, które powodują, że z kilkunastu (kilkudziesięciu) minut robią się godziny….
Podsumowując po raz kolejny powtarzam, że to tylko moja historia i wcale nie twierdzę, że uczestnicząc w bounty nie można zarobić – jest na pewno wielu użytkowników, którzy wyszli na tym całkiem nieźle (zwłaszcza, jeżeli weszli w temat w 2016 czy 2017 roku), niestety aktualnie to naprawdę śliski temat. Może jeżeli bardzo dobrze wybierasz projekty trafisz na drugie Ethereum albo EOSa i za kilka miesięcy (raczej lat) zostaniesz milionerem ale pamiętaj że szansa na to jest… delikatnie mówiąc znikoma….
Żeby nie było że Bounty to taka totalna masakra aktualnie (trzeba podkreślić, że po kilku miesiącach w jednym przypadku po 10!) 3 z projektów w których brałem udział mają jakąś wartość to Carboneum - tokeny C8 (wartość około $500), ARAW (wartość około $75) oraz KAZE (wartość około.... $5) problem polega na tym że na wszystkie tłumaczenia/aktualizacje wątków i sprawdzanie jak się mają projekty, pisanie do adminów etc. poświęciłem kilkaset godzin więc prawdopodobnie te wszystkie godziny mogłem spożytkować zdecydowanie lepiej, ale niewątpliwie czegoś mnie nauczyły....