Informacja na moim serwisie:
W polskim Internecie coraz częściej dyskutuje się o Bitcoin – walucie internetowej zaprojektowanej przez Satoshi Nakamato. Na Zachodzie temat ten pojawił się w głównym nurcie informacyjnym: „Wyobraź sobie swój komputer jako portfel pełen bitcoinów” – pisze Danny O’Brien na łamach Irish Times.
Nowy pieniądz ma cechy, które spowodować mogą, że stanie się on groźniejszy dla oficjalnych systemów walutowych niż dotychczasowe e-waluty kruszcowe.
Mieszankę wybuchową stwarza połączenie e-waluty z pełną decentralizacją systemu P2P. Bitcoiny nie są emitowane przez żaden wyróżniony podmiot, dokonywane nimi transakcje i stany kont nie są centralnie rejestrowane. Strukturą nośną systemu jest sieć złożona wyłącznie z komputerów należących do użytkowników. Jedynym jej elementem jest prosty w obsłudze program służący do dokonywania przelewów. Łatwa instalacja automatycznie tworzy konto i adres. Przelewanie płatności nie różni się od dokonywania internetowych przelewów bankowych, jest nawet prostsze – wystarczy wkleić adres konta, wprowadzić kwotę przelewu i wysłać.
System jest anonimowy, użytkownik nie musi używać ani podawać w nim żadnych danych osobowych, może też używać dowolnej liczby kont.
Walutę można nabyć na sposób pierwotny – poprzez wygenerowanie nowych bitcoinów lub wtórny – poprzez ich nabycie na drodze wymiany bądź darowizny (aktualnie np. można otrzymać gratisowe bitcoiny na stronie freebitcoins.appspot.com w porcjach po 0,05 btc).
Pierwotna generacja waluty ma na celu stopniowe wyemitowanie docelowej, całościowej ilości bitcoinów funkcjonujących w obiegu tj. 21 milionów jednostek. Generacja odbywa się małymi porcjami, losowo, na komputerach użytkowników. Im dłuższy czas generowania tym większe jest prawdopodobieństwo wyemitowania bitcoinów przez użytkownika. Emisja waluty stopniowo tracić będzie na znaczeniu w miarę zbliżania się ilości wszystkich bitcoinów do wartości docelowej.
Matematyczne ograniczenie ilości waluty wykluczać ma inflację powodowaną dodatkową emisją. Jakiekolwiek organy zarządcze czy banki centralne stanowią w takim systemie element obcy i zbędny.
Oparcie pomysłu na open source może uzasadniać tezę, że cała konstrukcja ma charakter czysto publiczny i w żadnej części nie jest zawłaszczona (ani nawet zarządzana) przez podmiot, który byłby w jakikolwiek sposób uprzywilejowany w stosunku do zwykłych użytkowników. Emitentem, rejestratorem i posiadaczem systemu jest każdy jego użytkownik.
Założenia ideowe Bitcoin wydają się czytelne: nikt nie ma guzika, którym można wyłączyć system, zablokować transakcję lub konto. Maszynę można uruchomić i – o ile funkcjonować będą jej użytkownicy – nie można tego cofnąć.
Liczba użytkowników bitcoinów, w tym liczba podmiotów akceptujących płatności w tej walucie, stale rośnie. Pojawiają się opinie o sztucznym kreowaniu wartości tego pieniądza przez umawiających się kontrahentów.
Zwolennicy zasady metalizmu zwracają też uwagę na fakt, że jednostki bitcoin nie posiadają pierwotnej wartości użytkowej (jak np. metale) zabezpieczającej przed ryzykiem spadku wartości do zera. Podnosi się argumenty, że nawet jeśli możliwość kreowania bitcoinów jest ograniczona to możliwość kreowania bliźniaczych systemów ograniczona już nie jest. Taka “inflacja systemów” czynić ma upadek Bitcoin niemal pewnym.
Z drugiej strony zaufaniowy (fiducjarny) charakter waluty znacznie utrudnia zaatakowanie systemu przez organy władzy. Brak jakichkolwiek wyróżnionych elementów sieci (np. magazynów ze złotem) w praktyce uniemożliwia jej konwencjonalne zniszczenie. Centralizm stał się gwoździem do trumny flagowych e-walut pierwszej generacji – w ten sposób upadł np. słynny e-gold.
Czas pokaże, czy druga generacja walut internetowych będzie w stanie powalczyć na rynku, na którym dotąd żeruje agresywne państwo.
http://www.libertarian.pl/bitcoin-e-waluta-drugiej-generacjiGdyby jakieś nieścisłości w tym były to proszę o korygowanie.