Przecież to było oczywiste.
Zanim zaczął się krypto boom zajmowałem się już od 10 lat marketingiem internetowym, w którym podstawową zasadą, którą zrozumiałem bardzo szybko było: "BUDUJ SWOJA LISTĘ".
Ludzie za listę 2000 precyzyjnie stargetowanych emaili na poszczególne nisze handlowe potrafili płacić do 3 tysięcy dolarów lub nawet zabić
.
Czyli jakieś 1,5 dolara za email (TYLKO) i nadal są takie stawki.
Nie zapomnę tego, bo zawsze jak się z kimś z branży rozmawiało, to padały te same pytania: "a listę bankową jaką masz dużą?", a listę losse weight?", "a listę ...".
A teraz masz za darmo miliony emaili i pełnych danych ze skanami, które idealnie pasują do nisz: biznes, banking, money, crypto, stox, forex i wielu innych nawet dating i sex wystarczy oddzielić młodych, starych, kobiety i mężczyzn z danych, które mamy.
Dodajcie to sobie.
Mamy czasy krypto i ludzie bąrdzo chętnie (ZA DARMO) oddadzą swój email, dokumenty, nr, telefonu, zapiszą sie na listę i jeszcze zrobią selfie z 2 dokumentami w łapie i to stojąc na głowie
.
Taki zestaw w branży nazywją "Fullz" lub "made ups", można dostać nawet do 20$ za sztukę.
Kiedyś, żeby ludzie chcieli zostawić sam email, budowało się strony, targetowało specyficznym kontentem, oczywiście ranking na googlach i wszystkie pierdoły z SEO, zmienijącymi się algorytmami Googli, linkowaniem, social media (tkzw. social proof) i wiele innych jeszcze bardziej skomplikowanych, czasochłonnych i drogich podchodów, a to wszystko tylko po to, żeby klikający (LID) zostawił, tylko EMAIL i zapisał się na listę. Przelicznik na początku w 2008 był jeszcze około 30% zostawiało email, ale z czasem było gorzej i w końcu tylko 3% zostawiało email, a tylko 0,3% zostawało subskrybentami na dłuższy czas. Biznes się kończył i powstawało coraz więcej rozbudowanych serwisów z kilkunastoma stronami głównymi i jeszcze podstronami (teraz to już norma), małe blogi i strony niszowe odchodziły do lamusa. Google co roku zmienia algorytm i juz nie jest tak łatwo, chociaż wydaje mi się, że nigdy nie było.
To był taki nakład kasy i czasu, że mózg boli a wyniki mierne i było coraz gorzej, aż tu nagle się pojawiły bounty, gdzie były całe listy dostępne z emailami, które sobie można było skopiować i już masz do sprzedania listę z 20000 ludźmi, bardzo zainteresowanymi w krypto. To jest targeted list, którą możesz zaraz opchnąć za grube dolary.
Na przykład tutaj a to tylko jedna z setek stron jakie znam.
https://udimi.com/myA tak to wygląda w środku, bo trzeba się zalogować. Zobaczcie jakie są oferty i ilu maja klientów, to są najlepsi tylko w ostatnim tygodniu. Ceny w rogu za 1 email.
To tylko email a są takie serwisy na dark webie (Tor link, którym tu się nie podzielę
), które kupują otwarcie całe zestawy przy użyciu, znanych na dark webie "escrow" serwisów i można zaraz opchnąć dane z bounty, lub airdropu z KYC. Dlatego nigdy, nie brałem udziału w gównianych airdropach czy bounty, które wymagały pełnych skanów.
Fachowa nazwa, to Solo Ads Swaps (SAS) i temat jest stary jak świat ale mało kto o nim wie.
Nawet do urzędów się takich skanów nie wysyła co dopiero do airdopu czy bounty, ludzie nie maja wyobraźni.Was przestrzegam za każdym razem, że jeżeli jest airdrop czy bounty, gdzie jest pełne KYC, to na 99% właśnie wasze dokumenty, są tu najważniejszym towarem.
Sami widzicie jak łatwo spienięrzyć sam email i to wielokrotnie, a już o całych zestawach dokumentów KYC nie wspomnę, szczególnie jak weźmiesz za nie, tylko pół ceny rynkowej.